top of page

Reduta Dobrego Imienia

Powoli przemija czas, kiedy na każdym kroku bombardowano nas z telewizorów i na falach eteru, a i w różnego rodzaju książkach, pismach i gazetach, złowrogim hasłem „faszyzm”. Nie dla tego jednak przemija, że głosicielom idei „odradzającego się faszyzmu w Polsce” się to słowo znudziło, skąd! Teraz narracja się nasila i wchodzi na wyższy poziom. Teraz trzeba uderzyć mocniej. Teraz trzeba uderzyć innym słowem, bardziej wyrazistym – „nazizm”. Zacznijmy więc od wyjaśnienia tych pojęć. O ile z nazizmem sprawa wydaje się dość prosta, to z faszyzmem już tak nie jest; jest pojęciem bardziej uniwersalnym.

Nazizm, w pewnym momencie historii zaczął być wygodną formą nazewnictwa ideologii (zbrodniczej ideologii) Niemieckiej Narodowosocjalistycznej Partii Robotników (NSDAP), inaczej rzecz ujmując „hitlerowców”. Z tym, że o ile zwrot „hitlerowcy” odnosi się bezpośrednio do zwolenników Adolfa Hitlera, to skrajna odmiana faszyzmu, jakim jest „nazizm”, wydaje się być bezosobowa. Czyli: nie ładnie jest mówić, że to Niemcy mordowali w bestialski sposób ludzi różnych wyznań i narodów. Ładniej i poprawniej politycznie jest powiedzieć, że to „naziści”. Przy czym niewielu interesuje, że termin „naziści” w tamtych, strasznych latach w ogóle nie istniał.


hitlerowcy

Każdy, kto chociaż przejazdem był w Warszawie, z dużym prawdopodobieństwem natknął się na tablicę pamiątkową, na której oznaczono miejsce egzekucji Polaków. [Oczywiście nie dotyczy to wyłącznie stolicy] Kto ich zabił? Niemcy? Nie, zrobili to (najczęściej) „hitlerowcy”. W ten sposób przyszłe pokolenia oswajane są z myślą, że mordercami byli jacyś tam, bliżej nieznani „hitlerowcy”, „faszyści”, „naziści”. Ten proceder ma swoją nazwę: „wybielanie historii”.


Faszyzm jest pojęciem tak ogólnym, że tak naprawdę, w dzisiejszym znaczeniu tego słowa, może oznaczać wszystko. W czasie wielu lat od powstania faszyzmu włoskiego, poprzez drugą wojnę światową, okupację niemiecką, sowiecką i czasy współczesne, faszystami nazywano dosłownie wszystkich; zwolenników Hitlera i Mussoliniego; demokratów; komunistów; żołnierzy wyklętych; akowców… Władza komunistyczna okrzyknęła faszystą i zamordowała rotmistrza Witolda Pileckiego. Człowieka, który walczył z faszystami niemieckimi i przebywał w obozie koncentracyjnym w Auschwitz!


Poniżej filmik z jednego z marszów KOD (Komitetu Obrony Demokracji), gdzie jedna z rozmówczyń potępia nacjonalizm (patriotyzm) i miesza go z faszyzmem:


Właśnie to skojarzenie, z faszystami niemieckimi legitymizowało wrzucenie każdego wroga ideologicznego do jednego „worka”. Dalej się tak dzieje! Pięknym tego przykładem jest dyskusja Roberta Winnickiego z Piotrem Szumlewiczem. Szumlewicz posługuje się właśnie taką retoryką: nacjonalista? – to i faszysta. Nie rozróżnia poszczególnych formacji narodowych i różnorodności programów ideowych ruchów narodowych. Dla tego człowieka, zapewne „skinhead” i każdy inny narodowiec, to jedno i toż samo. Zapewne nie zdaje sobie nawet sprawy z tego, że najbardziej obecnie znany Ruch Narodowy, wyprasza z Marszu Niepodległości grupki tzw. neonazistów. Otóż i nieszczęsne nagranie:


À propos wspomnianej w rozmowie fali uchodźczej. Zauważmy, że poprawność polityczna, czyli de facto nowy rodzaj cenzury, nie pozwala używać słów „muzułmanin”, czy „uchodźca”, albo imigrant (zwłaszcza na Zachodzie, np. w Niemczech) w stosunku do sprawców przestępstwa. Wskazanie narodowości, w czasach, kiedy próbuje się zniszczyć państwa narodowe, również nie jest poprawne politycznie. Zwłaszcza, gdy mowa o obcokrajowcach. Przy czym obok, bez przeszkód funkcjonuje przekonanie o Polaku złodzieju i alkoholiku.


Podobnie rzecz się ma z „polskimi obozami zagłady”, o których co jakiś czas możemy przeczytać w prasie, albo usłyszeć w telewizji Zachodniej. Ostatnio doszło do tego „polskie SS” w jednej z książek w Kanadzie. Jeśli do tego dodamy wzmianki o „polskich nazistach” i skonfrontujemy, to z faktem, że to faszyści są winni całemu nieszczęściu, to wychodzi nam pięknie ubrane kłamstwo: to Polacy mordowali w swoich obozach. Tak więc, oszczerstwa względem Polski idą ramię w ramię z oczyszczaniem z winy ludzi i narodów, które ponoszą faktyczną odpowiedzialność za stworzenie obozów koncentracyjnych na terenie naszego kraju.


Trudno jest walczyć o dobre imię Polski, skoro jeden z prezydentów okazuje się być kapusiem i konfidentem, inny przyznaje się przed całym światem do zbrodni, co do której śledztwo nigdy nie dobiegło końca (Jedwabne), kolejny ginie w katastrofi wraz z generalicja i prominentnymi politykami, których upchano w jednym samolocie, a następny w kolejce ośmiesza nas na każdym kroku i otwarcie mówi, że jesteśmy „narodem sprawców”.


Na szczęście są też Polacy „innego sortu” (że się tak kontrowersyjnie wyrażę), którzy walczą z zakłamaniem w mediach i szeroko pojętej sferze politycznej. Kawał dobrej roboty, wykonuje Reduta Dobrego Imienia”. Oto fragment wywiadu, którego prezes tej organizacji udzielił izraelskiemu dziennikowi „Maariv”:


Tylko w ostatnim czasie Reduta interweniowała kilkanaście razy na okoliczność użycia sformułowania „polski obóz koncentracyjny”. Tak było w przypadku norweskiej publicznej telewizji NRK, która w ubiegłym roku opublikowała je na swojej stronie internetowej. Reduta interweniowała u ambasadora, w norweskiej Radzie Etyki Mediów, przeprowadziła także spotkanie szkoleniowe dla norweskich dziennikarzy informując o rzeczywistej sytuacji w okupowanej przez Niemców Polsce. Dopiero jednak zorganizowana przez Redutę petycja do norweskiej Rady Etyki Mediów podpisana przez ponad 41 tys. osób przyniosła efekt. Sformułowanie „polskie obozy koncentracyjne” zostało zastąpione przez „niemieckie obozy koncentracyjne na terenie okupowanej przez nazistów Polsce”.


Z prawdziwym wysypem kłamliwego sformułowania „polskie obozy zagłady” w mediach mamy zwykle do czynienia w okresie rocznic, jak np. rocznica wyzwolenia Auschwitz. Co roku przodowały w tym media w Niemczech. W tym roku Reduta wykonała jednak krok wyprzedzający i na kilka dni przed kolejną rocznicą wyzwolenia obozu przeprowadziła szeroko zakrojoną akcję informacyjną skierowaną właśnie do niemieckich mediów, także lokalnych. W takiej sytuacji trudno tłumaczyć się brakiem wystarczającej wiedzy. W efekcie nie zanotowaliśmy żadnego przypadku użycia oszczerczego sformułowania w tych mediach.

Pojawiły się za to m.in. w internetowym wydaniu włoskiego „Corriere Dela Sera” czy rosyjskiej agencji RIA Nowosti. W takich przypadkach po wysłaniu przez Redutę wniosku o sprostowanie, błąd skorygowano lub jak w przypadku RIA Novosti, informację usunięto z serwisu.


bottom of page