top of page

Czarownice - Motruna ze Stawiska

MOTRUNA ZE STAWISKA


W 1852 roku Józef Ignacy Kraszewski napisał powieść ludową pt. „Chata za wsią”, w której odzwierciedlił stosunek społeczności wiejskiej do prowadzących wędrowny tryb życia Romów.

Cyganie od najdawniejszych czasów zajmowali się kowalstwem i wróżbiarstwem. Ich odmienny tryb życia początkowo fascynował nieznaną im ludność. Romowie powiadali, iż ich wędrówka spowodowana jest pełnieniem pokutniczej misji za sprzeniewierzenie się w przeszłości Kościołowi, czym wzbudzali zaufanie społeczności wiejskich. Później jednak w obawie przed czarami i kradzieżą zamykano przed nimi drzwi domostw. Z czasem prace kowalskie zaczęli zastępować tylko wróżbami i kradzieżami, w ten sposób próbując zarobić na życie. Cyganki posiadały wiele rekwizytów mających ułatwić im zarobkowanie. Były to liczne figurki i przedmioty przypominające swoim wyglądem krzyż, czy nawet szatana. Jak podaje wybitny znawca folkloru cygańskiego – Jerzy Ficowski „tradycyjne wytwarzanie przez nich tego rodzaju przedmiotów nie jest wynikiem twórczości bezinteresownej, służącej zaspokajaniu własnych czy cudzych potrzeb estetycznych. Więcej: nie stanowią one wyobrażenia jakichś własnych cygańskich „demonów”. I jeślibyśmy nawet nazwali „diabełka” czy „trupka” figurą cygańskiego demona, to byłby to „demon” produkowany wyłącznie do użytku na zewnątrz, którego rolą jest być strasznym dla nie – Cyganów, budzić zabobonny lęk u obcych. Sami Cyganie, twórcy tych figurek, nie wiążą z nimi żadnych wierzeń w ich złowrogie działanie, traktując je jako czarodziejskie rekwizyty ułatwiające wróżkom zarobkowanie.”[1] Cyganki były także ekspertkami w przepowiadaniu przyszłości z rąk lub kart. Typową wróżbiarką w powieści Kraszewskiego „Chata za wsią” jest Cyganka Aza, która to „wszędzie zwabiała ku szatrom wdziękiem swej twarzy i czarnych oczu urokiem”(135)[2]. Potrafiła rozkochać w sobie do szaleństwa Pana Adama, a później porzucić go bez najmniejszych skrupułów. Wielu ludzi przychodziło do Cyganów po wróżby, lecz nikt nie miał ochoty spoufalać się z nimi.

Stary Lepiuk nie chce by jego córka związała się z Tumrym, gdyż ten jako Cygan nie spełnia jego oczekiwań. Jak sam wyjaśnił w jego żyłach płynie krew cygańska i nie chce jej więcej w swojej rodzinie. Próbuje groźbą zmusić dziewczynę do zmiany decyzji. Gdy to nie pomaga – przeklina ją. Klątwa rzucona przez ojca na córkę ma bardzo silną moc. Według tradycji dziecko powinno bezwarunkowo słuchać się rodziców. Najstraszniejsza jest klątwa rzucona przez matkę, gdyż to ona wkłada najwięcej trudu w wychowanie swojego potomstwa. Matka dziewczyny nie żyje, lecz klątwa rzucona przez ojca ma taką samą wartość co matczyna, gdyż została wypowiedziana na łożu śmierci. Lepiuk zaklina także swoich synów, by nie pozwolili na to małżeństwo:


„(…)choćby wam po nogach łaziła płacząc, choćby umrzeć miała! Słyszycie! Słyszycie?! Jeżeli się uprze niepoczciwa, to ją ożogiem z chaty wygnajcie jak psa i ani szmaty na koszulę, ani grosza nie dawajcie wyprawy! Ja tak chcę, słyszycie!” (62)


Związek zawarty między córką gospodarza a Cyganem łamałby wszelkie normy społeczeństwa. Młode małżeństwo zostałoby odrzucone przez resztę społeczności wiejskiej. Ojciec Motruny był cygańskim dzieckiem, całe życie ciężko pracował by ludzie zapomnieli o jego pochodzeniu. Pojawienie się Cyganów w Stawisku wywołało w nim ogromne emocje, dlatego tak walczył o dobre imię swojej córki. Po śmierci Lepiuka Motruna sprzeciwiła się woli ojca. Wyszła za Tumrego dzięki młodej Francuzce z dworu, która otoczyła opieką dwoje nieszczęśliwych kochanków. Filip i Maksym wyparli się siostry twierdząc:

„Słowo ojcowskie, słowo boże; synowi słuchać, nie rozbierać”.(73)

Poza tym bracia nie chcieli by mieszkańcy wsi odtrącili ich od siebie, a tak by się stało gdyby złamali przysięgę daną ojcu. Idąc w ślady braci, ludność Stawisk także wyrzekła się wszelkich kontaktów z młodą dziewczyną. Dbali oni przede wszystkim o własne interesy, dlatego obawiali się ingerencji dworu w ich prywatne, domowe sprawy.

Motruna i Tumry zamieszkali w małej lepiance za wsią, tuż przy cmentarzu. Domek ich powstał dzięki zawziętości i zaradności Cygana. Już podczas budowy we wsi zaczęto mówić, iż Cyganowi na pewno pomaga szatan. Powszechnie uznano, iż „Nie darmo Cygan! On coś zna!”.(60) Motruna pamiętała historie opowiadane o Cyganach, o ich niezwykłej mocy i o czarach, za pomocą których mieli ułatwiać sobie życie. Według młodej żony nieziemska siła męża pochodziła z woli i odwagi jaką posiadał. Podobnego wyjaśnienia udzielił narrator, stwierdzając iż:


„Jest w człowieku siła, na której rzadko kto się poznał, rzadko kto się użyć jej umiał; siła czarodziejska, która dokazuje cudów, która podbija pod swą władzę wszystko, co ją otacza, pęta żywioły przeciwne, walczy zwycięsko z czasem, przestrzenią, zniszczeniem, której potęgą wznoszą się dzieła olbrzymie, stają się cuda niepojęte. Tą siłą jest wola.”(89)


Tak silnej woli jak Tumry nie posiadał żaden z pozostałych bohaterów powieści. Cygan porzucił życie tułacza, by osiąść w jednym miejscu z ukochaną. Cały czas ciężko pracował, aby zarobić na żywność dla Motruny i malutkiej córeczki – Marysi. Jedyna pomoc jaką otrzymał pochodziła od głupiego Janka, „pół wariata, pół mędrca”.(84) Człowiek małego wzrostu nie potrafił bezczynnie przyglądać się biedzie panującej w domu Cygana. Gdy tylko Tumry wyjeżdżał do innej wioski by pracować jako kowal, Janek pomagał samotnej kobiecie. Jednak losu przeklętego małżeństwa nie można było odmienić.

Klątwa rzucona przez ojca na córkę była niemożliwa do pokonania. Małżeństwo nie mogło uniknąć swojego przeznaczenia. Motruna doskonale zdawała sobie z tego sprawę, dlatego kilkakrotnie mówiła do męża:


„- Oj! na biedę to naszą – dodała po chwili – przystaliśmy do siebie; na biedę i niedolę… ale tak nam sądzono! Duszy nie odebrać, kto ją raz dał komu… Już i to nie na los, kiedy ojciec nie błogosławi, ale przeklina…”.(59)


Brak błogosławieństwa i przekleństwo ojca przesądzają o sposobie życia córki Lepiuka i jej męża. „Tam gdzie czart zwycięża Boga, gdzie braknie błogosławieństwa – wchodzimy w świat przeklęty. Albowiem życie ludzkie, zgodnie z ludowym wzorcem, jest wpisane w opozycję przeciwstawień: szczęście i dola (czyli stan błogosławieństwa) versus nieszczęście i niedola (czyli los przeklęty), co szerzej należy rozumieć jako opozycję życie – śmierć. Pośredniej możliwości nie ma. Brak błogosławieństwa, brak doli, nieszczęście przejawiają się jako rozmaite ingerencje porządku śmierci w porządek życia.”[3] Przytoczone słowa Anny Engelking idealnie odzwierciedlają sytuację bohaterów. Pomimo, iż sami zdecydowali się na życie w klątwie to i tak nie są szczęśliwi. Motruna obawia się by Cygan jej nie pozostawił na pośmiewisko ludzi i nie odszedł, powracając do tułaczego sposobu życia. Tumry z kolei zakochał się bez pamięci w Azie, lecz złożył przysięgę żonie i nie chciał jej opuścić. Nie mogąc pogodzić się z zaistniałą sytuacją odebrał sobie życie. Motruna pozostaje z malutką córeczką. Nie może pomóc jej także głupi Janek, gdyż po śmierci Tumrego zachorował. Nie uleczyły go wizyty u znachorów, a narrator wyznaje, iż picie magicznych trunków mogło tylko przyśpieszyć zgon. Jego miejsce zajmuje miejscowa znachorka Sołoducha i jej maż Rataj. Chorowita Motruna powierza w ich ręce los swojej córki, po czym umiera.

Mieszkańcy Stawiska nie posądzali Motruny o czary, nie nazwano też ją czarownicą. Dopiero po jej śmierci ludność zaczęła mówić głośno, iż miała ona kontakty z szatanem. Wyszła za mąż za Cygana więc na pewno musiał on nauczyć ją cygańskich sztuczek. Jednak dziewczyna nie zraziła mieszkańców do siebie, aż tak by znienawidzono ją jako czarownicę. Po ślubie zamieszkała poza wsią, na uboczu. Nikt też nie widział jej w dwuznacznej sytuacji, dlatego niemożliwym było oskarżenie jej o kontakty z siłami nieczystymi. Kiedy zmarła zaczęto podziwiać zaradność osieroconej Marysi. Dziecko samo zarabiało na życie, ciężko pracując przy kołowrotku. Pracowitość Marysieńki wprawiała w zadumę ogół. Mimo tak młodego wieku potrafiła zadbać o swoje gospodarstwo. Jej uroda i czyściutki strój sprawiły, iż mieszkańcy uznali to za niesłychane zjawisko. Za przyczynę dobrodziejstw, które spotykały dziewczynkę, uznano pomoc rodziców, którzy po śmierci mieli stać się upiorami i przychodzić do córki. Jedna z kobiet przyznaje, iż:


„Motruna była charakternica (czarownica), zawsze miała, słyszę, mleko, choć krowy nie było; wetknęła kołek w ścianę, poszeptała i doiła krowę… Mąż jej był charakternik – to wszyscy widzą, że zły mu pomagał nocami do budowania chaty… oni pewnie upiorami być muszą i do swojej doni (córki) wracają, żeby na nią naglądać, odziewać ją i karmić. Już mi wierzcie, to nie może być inaczej.”(254)


Podejrzenia, które bezpośrednio dotyczyły Motruny skumulowały się na osobie Marysi. Stwierdzenie, iż pomagają jej zmarli rodzice spowodowało odtrącenie dziewczynki przez rówieśników. Zrozpaczona udała się do opiekunki Sołoduchy aby poznać powód niechęci mieszkańców. Litościwa kobieta wyjaśniła sierocie powód tej sytuacji:


„- Cyt! cyt! – rzekła – ot! Widzicie, co to ludzie plotą. At! Im byle gadać tylko. Ja temu nie wierzę, nie wierzę! Nie lubili ojca, nie lubili matki i tobie by szkodzić radzi… Ja ci to tylko powiadam, żebyś wiedziała, co robić dalej… Póki tak siedzieć będziesz sama jedna za oczyma, pleść i wyplatać nie przestaną. Im to dziw, że sobie rady dajesz, a drugiemu i zazdrość, żeś do ludzi podobna, że koło ciebie porządnie.”(256)


Jedynym sposobem na uniknięcie wszelkich zarzutów jest zmiana miejsca zamieszkania. Maryś była córką Cygana, dlatego łatwo mogło paść na nią podejrzenie o kontakty z siłami nieczystymi i że jest czarownicą. Spotyka jednak na swojej drodze Tomka Choińskiego, którego ojciec nie chciał mieć za synową Cygankę. Maryś w obawie o powtórzenie losu swej matki ucieka pomiędzy Cyganów. Przebaczenie ze strony ojca pozwoliło na ślub dwojga kochanków. Jak potoczyły się dalsze losy posądzanej o czary młodziutkiej sieroty nie wiadomo, gdyż jak twierdzi narrator tylko bajki kończą się weselem, a w życiu wszystko dopiero od niego się zaczyna.

​ Ewa

[1] Jerzy Ficowski; Cyganie na polskich drogach; Wydawnictwo Literackie; Kraków 1985; s. 219.

[2] Cyfry w nawiasach oznaczają numery stron według wydania: Józef Ignacy Kraszewski; Chata za wsią [w tegoż:] Powieści ludowe; t. II; Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza; Warszawa 1955.

[3] Anna Engelking; Klątwa. Rzecz o ludowej magii słowa; Oficyna Naukowa; Warszawa 2010; s. 312.

bottom of page