top of page

Piłsudski - mason idealny, cz.I (2)

„Towarzystwo to, nazywa się niesprawiedliwie wolnomularzami, ponieważ jego członkowie nie murują, ani też nie są wolnymi. Że nie murują, wiadomo światu, bo gdzież budowle, które wystawili? – Nie mogą także nazywać [się] wolnymi, ponieważ całe towarzystwo opiera się na tajemnicach, których pod karą śmierci członkowie nie śmią wyjawić; więc nie masz wolności.”


Kościół setki razy potępiał masonerię w oficjalnych dokumentach, jako przedstawicieli szatana na ziemi. Kościół jako mistyczne ciało Chrystusa nie może się zgodzić na kult człowieka. A to właśnie głoszą masoni – w zależności od stopnia wtajemniczenia, człowiek coraz pełniej odkrywa w sobie, że sam dla siebie jest bogiem. Sam decyduje o tym, co jest dobre, a co złe – co jest prawdą, a co fałszem. Podobnie jak w Biblii, pierwsi ludzie ulegli pokusie, że „będą jako bogowie”, tak i masoni uważają siebie za bogów.


Papież Klemens XII potępił masonerię i ogłosił, że przynależność do tej organizacji jest równoznaczna z ekskomuniką. Bulla papieska „In eminenti

Bafomet

apostolatus speculo” z 1738r. była zdecydowanym głosem sprzeciwu wobec wolnomularzy. Stanowisko Kościoła nie zmieniło się zbytnio od stuleci.


Masoneria sama określała się wielokrotnie jako „anty-Kościół”, podobnie jak satanizm utożsamiany z anty-religią. Wielki Mistrz Wielkiego Wschodu Francji – Jean Robert Ragache w 1990 roku powiedział:


„Nie chciałbym, aby na Wschodzie marksizm zastąpiony został przez katolicyzm. Należy powołać w krajach, gdzie upadł komunizm, silną organizację masońską, która stanie na drodze klerykalizacji. Nie można dopuścić, aby dogmatyzm triumfował. W ostatnim czasie powołane zostały do życia loże w Pradze, Brnie i Pilznie. Czyni się usilne starania, aby zrobić to samo w Polsce. Niestety, plany „obudzenia lóż” w Warszawie, Krakowie i Łodzi napotykają na wielkie trudności ze względu na istnienie dobrze zorganizowanego katolicyzmu”.


Wiele osób zarzuca Prymasowi Wyszyńskiemu, że bardziej dogadywał się z komunistami niż z Solidarnością. Prymas jednak doskonale się orientował, że zarówno struktury PZPR-u, jak i Solidarności były w coraz większym stopniu opanowywane przez wolnomularzy. Episkopat miał specjalną komórkę, która próbowała inwigilować masonerię. Ta z kolei była rozpracowywana przez komunistyczną bezpiekę. W „Pro memoria. Zapiski z lat 1948-1949 i 1952-1953” znalazły się zapiski kardynała Stefana Wyszyńskiego, dotyczące rozmowy z przedstawicielem PZPR - Franciszkiem Mazurem:


„Wracam raz jeszcze do masonerii, bo masoneria całego świata też cieszy się z waszej tezy. Oni dziś przekonują komunistów, że powinni zlikwidować Kościół w Polsce. Bo masoneria też wierzy w to, że oni zwyciężą, podobnie jak wy. Ale chcą mieć pole bez konkurentów. I dlatego dziś zachęcają komunistów: zniszczcie Kościół, pozostanie nam tylko jeden wróg – komuniści. W tej chwili komunizm jest „wynajęty” przez masonerię wszechświatową do likwidowania Kościoła”.


Ruch wolnomularski (masoński) „obudził się” w Polsce po zakończeniu Wielkiej Wojny. Do masonerii należał między innymi brat Marszałka Piłsudskiego – Jan oraz prezydent Gabriel Narutowicz. Po zamachu majowym szczególnie dało się odczuć sympatie obozu piłsudczykowskiego z żydowską lożą masońską B'nai B'rith. Nie da się ukryć, że Józef Piłsudski wiele wówczas zrobił dla społeczności żydowskiej. Cieniem natomiast kładły się decyzje Piłsudskiego w kwestiach wiary katolickiej i polskiej państwowości. Masoneria oskarżana była nie tylko o próbę zawładnięcia dopiero co odzyskanym państwem, ale także o konszachty z siłami ciemności. Piłsudski, a także grono jego najbliższych współpracowników uczestniczyli w obrzędach bałwochwalczych, a wręcz satanistycznych z teologicznego punktu widzenia (o czym wiemy z listów Marszałka), parali się wróżbiarstwem i wywoływaniem duchów. W dwudziestoleciu międzywojennym zadbano także o symboliczne zaznaczenie dominacji pewnych grup wpływów nad innymi. Prymas August Hlond wspominał kiedyś, że „smutną pamiątką tych lat są wprowadzone do godła państwowego gwiazdy masońskie, które zeszpeciły Orła Białego, skaleczyły jego skrzydła i obniżyły loty”. Z korony Orła zniknął krzyż, na co wielu księży – kombatantów wojennych zareagowało odsyłając Marszałkowi Piłsudskiemu swoje odznaczenia wojenne.


Postępowanie obozu tzw. „sanacji” sprawiło, że zacieśniła się współpraca między Kościołem i narodowcami. Dlatego tak duże poparcie wśród księży w przedwojennej Polsce miała Narodowa Demokracja. Zmiana symboli nie była taka prosta do przeprowadzenia, ze względu na brak zgody prawicowej większości sejmowej. Po zamachu majowym (wszystkie sytuacje kryzysowe są okazją do wprowadzania bezprawnych, albo trudnych do wprowadzenia zarządzeń) zmieniono artykuł 44 konstytucji. Pojawił się tam zapis, w myśl którego „Prezydent Rzeczypospolitej ma prawo w czasie gdy Sejm i Senat są rozwiązane, aż do chwili ponownego zebrania się Sejmu (art.25), wydawać w razie nagłej konieczności państwowej rozporządzenia z mocą ustawy w zakresie ustawodawstwa państwowego…” (czyż nie podobnie działa dzisiejsza władza, słusznie nazywana "grupą rekonstrukcji historycznej sanacji" w obliczu "pandemii"?).


Prezydentem wybrano Piłsudskiego, ale ten nie przyjął nominacji i urząd objął Ignacy Mościcki. W listopadzie 1927r. prezydent Mościcki rozwiązał parlament i już dwa tygodnie później zarządził wprowadzenie nowego wzoru godła państwowego. Czyżby to właśnie było „nagłą koniecznością państwową”?


Innym spoiwem między klerem katolickim a nacjonalistami świeckimi była sprawa mniejszości wyznania mojżeszowego. Żydzi nie tylko stanowili konkurencję dla kupców polskich, ale mając poważanie u Marszałka Piłsudskiego gremialnie weszli w skład straży obywatelskiej. Jednakowoż ci sami Żydzi, nie tak dawno temu wieszali czerwone sztandary na swoich domach i pomagali bolszewikom, którzy na Polskę napadli. Oczywiście nie wszyscy. Niektórzy stanęli po stronie starego socjalisty Piłsudskiego, w nim upatrując drogę do proletariackiej ojczyzny. Później dostało się „naszym towarzyszom” od Józefa Stalina.


„Jak mogło się zdarzyć – mówił Stalin w 1926 roku - ,że rewolucyjne niezadowolenie znacznej części robotników i chłopów w Polsce stało się wodą na młyn Piłsudskiego, a nie kompartii Polski. Otóż, działo się to między innymi dlatego, że kompartia Polski – jest nadzwyczaj słaba i że ona jeszcze bardziej osłabiła siebie w toczącej się walce, wskutek błędnego stanowiska względem wojsk Piłsudskiego, że wobec tego nie mogła ona stanąć na czele rewolucyjnie nastrojonych mas (…) Muszę przyznać, że nasi polscy towarzysze popełnili w danym wypadku gruby błąd”.


Członkowie masonerii opanowali główne stanowiska w obozie rządzącym i de facto wpływali na prawodawstwo w Polsce. To spotykało się z zaciekłą reakcją endeków (Narodowych Demokratów i narodowców w ogóle) i kleru katolickiego, co w konsekwencji doprowadziło do „utajnienia” lóż masońskich. Oficjalnie prezydent Mościcki 22 listopada 1938r. zdelegalizował wszystkie stowarzyszenia masońskie, ale tak naprawdę nad całością procesu czuwał szef policji i członek masonerii Józef Kordian-Zamorski.


Władysław Baranowski pełnił w państwie rolę delegata polskiego w Moskwie i Konstantynopolu. Był też związany z masonerią francuską rytu szkockiego. Narodowiec wybitny - Roman Dmowski, będąc ministrem spraw zagranicznych pozbył się Baranowskiego, ale ten powrócił na stanowisko w wyniku uchylenia przez sąd decyzji o zwolnieniu go.


Publikacje prasowe Baranowskiego przed wybuchem wojny w 1939r. przyczyniły się do ogłoszenia dekretu o „rozwiązaniu zrzeszeń wolnomularskich” w Polsce.


Masoneria była obiektem ataków, jako organizacja wywierająca wpływ na prawodawstwo i system szkolnictwa w Polsce. Nazywana była obcą agenturą, albo wprost mafią.


Władysław Baranowski ujawnił wówczas, że Józef Piłsudski popierał masonerię, a nawet sugerował, kto mógłby do niej przynależeć. Treść relacji Baranowskiego została utajniona i opatrzona klauzulą, że może być ujawniona dopiero w roku 1955. Oto jej treść:


„Jako wolnomularz rytuału szkockiego najwyższego stopnia (33) z Radą Najwyższą i Wielkim Komandorem zagranicznej organizacji rozwinięcie akcji wolnomularskiej w Polsce, otrzymując w tym kierunku mandat i dokumenty pełnomocnictwa wraz z poleceniem skupienia w miarę możności wszystkich braci polskich w jednym rytuale.

Wbrew istniejącym w opinii polskiej przypuszczeniom komórki wolnomularskie w Polsce były nieliczne i prawie na wymarciu i nie istniała żadna centrala. Żyło w Polsce zaledwie kilkunastu masonów chodzących prawie luzem a afiliowanych do Wielkiego Wschodu Francji. Istniały w Warszawie z czasów przedwojennych jeszcze dwie loże. Do jednej należał Stanisław Patek i nieżyjący Stanisław Posner, do drugiej i nieżyjących Rafał Radziwiłłowicz, historyk Grabiec (Dąbrowski) i prof. Garlicki. Działalność tych lóż była dość ograniczona. Funkcjonowały one jeszcze w czasie wojny; w wolnej Polsce zawiesiły zebrania, a bracia utrzymywali jedynie stosunki przyjacielskie.

Przyjechawszy do kraju w lipcu 1919r. skomunikowałem się z braćmi z Wielkiego Wschodu, którzy zamierzenia moje powitali z entuzjazmem. Nie rozpocząłem jednak akcji przed przedstawieniem jej planów Komendantowi, od którego pragnąłem uzyskać aprobatę, a przede wszystkim poznać w tej mierze jego opinię.

Odbyłem na ten temat w Belwederze dwie konferencje, jedną zasadniczą w końcu lipca 1919r., drugą dopiero w październiku 1920r. wobec wydarzeń jakie

Popiersie Marszałka Piłsudskiego

zaszły w Polsce.

Komendant znał wolnomularstwo mało i orientacje jego w tym względzie nie wychodziły o wiele poza ogólnie kursujące pojęcia i przypuszczenia, oczywiście w sensie poważnym. Okazał dla sprawy od razu znaczne zainteresowanie.

Przedstawiłem Piłsudskiemu ideologię wolnomularstwa wprowadzając go w szczegóły z całą szczerością, określając ściśle ich charakter i technikę organizacyjną oraz zasięg ich wpływów. Przedstawiłem stan faktyczny masonerii w Polsce i wyłuszczyłem powody, dla których uważam za celowe i pożądane zorganizowanie jej u nas na szerszą skalę. Nie chodzi mi – mówiłem – tylko o samą szczytną ideologię wolnomularstwa, którą wyznają w istocie wszyscy prawdziwi demokraci nie poddając się kościołowi katolickiemu, z którym zażarta walka zresztą – jak to przypuszcza się ogólnie – ze strony masonerii de facto nie istnieje. Natomiast chodzi przede wszystkim o skupienie w wolnomularstwie, którego konstrukcja z punktu widzenia dyscypliny i techniki obrad jest idealna, tych ideowych umysłów polskich z natury skłonnych do zbytniego indywidualizmu, które nie umieją poddać się konsekwentnie ustalonym nakazom i zobowiązaniom w stosunku do przyjętych programów i decyzji. Te umysłowości o ciężarze gatunkowym wysokim mogą oddać nieocenione usługi w życiu publicznym, jeśli przejdą przez dyscyplinę masońską. Każde państwo opierać się musi w swych najwyższych dążeniach na zwartych zespołach ludzi, czuwających nieugięcie nad ideałami narodowymi w zasadzie zawsze zgodnymi z ideałami demokracji i humanitaryzmu, a czego strzec nie są zdolne przemijające rządy uzależnione od zmiennych okoliczności.

Rolę tę i zadania spełnia z powodzeniem w wielu państwach masoneria, a tym bardziej spełnić ją musi w Polsce, w państwie o przerwanej tradycji rządzenia.

Za typ idealnego wolnomularza – twierdziłem – uważam Komendanta i on winien stać się głową i twórcą polskiego wolnomularstwa. Wolnomularstwo polskie będzie takim, jakim uczynią go Polacy. Zdaję sobie jednak sprawę, że Komendant jako Naczelnik Państwa musi być w zupełności niezależny i w decyzjach swych nie może odczuwać nawet pozornej zależności od jakiejkolwiek organizacji. Z tych też względów nie występuję z propozycją przystąpienia Piłsudskiego do masonerii. W istocie jednak zależność taka byłaby nie istniejącą, gdyż wolnomularz w sprawowaniu swych odpowiedzialnych obowiązków politycznych i państwowych kieruje się przede wszystkim swoim sumieniem. Nie istnieje również żadna międzynarodowa zależność masońska, a istnieje jedynie naturalna wynikająca z założeń ideowych solidarność, dająca w razie potrzeby możność porozumiewania się międzynarodowego i ustalania wspólnych wytycznych, opartych o niezmienne zasady moralne.

Komendant słuchał mych wyjaśnień uważnie i w żadnym punkcie nie wysunął jakichkolwiek obiekcji. Od czasu do czasu zadawał pytania, a w rezultacie niedługich ze mną na ten temat rozmów, uznał założenie organizacji wolnomularskiej w Polsce za pożądane i celowe. Był też z tych rozmów najwyraźniej zadowolony.

Przystąpienia swego do masonerii nie uważał w danej chwili za aktualne i decyzje w tej mierze zastrzegł sobie na czas późniejszy. Natomiast sam z własnej inicjatywy zaproponował wskazanie ludzi z najbliższego otoczenia i z wojskowości, których uważał za najodpowiedniejszych kandydatów do masonerii.

Kolejno przechodziliśmy nazwiska wybitnych osobistości w owych czasach i Komendant wskazywał z kim mam pomówić, upoważniając mnie nawet w niektórych przypadkach do powołania się na jego opinię. Listę wojskowych postanowił ustalić z Wieniawą, którego też wkrótce po tej decyzji wraz z kilkoma oficerami zainicjowaliśmy i zaprzysięgliśmy na posiedzeniu loży – matki.

Ze swej strony podałem Komendantowi nazwiska osób przeze mnie już wtajemniczonych, na których zgodził się bez żadnych zastrzeżeń (Andrzeja Struga, rejenta Staniszewskiego i z żyjących Stanisława Stempowskiego i in.).

Powstanie więc i organizacja masonerii polskiej dokonała się pod auspicjami Piłsudskiego jako Naczelnika Państwa, który założenia jej nie tylko aprobował, lecz wyznaczył swoich kandydatów.”


Walery Sławek, jeden z najwierniejszych piłsudczyków, który sam należał do masonerii, zakwestionował słowa Baranowskiego. Trudno jednak sobie wyobrazić, żeby Piłsudski nie akceptował masonerii, skoro pozwalał na jej działalność.


Na okoliczność wizyty Marszałka Piłsudskiego we Francji w lutym 1921r. Baranowski miał okazję rozmawiać z Józefem Piłsudskim również o masonerii. Opisał to w „Wiadomościach literackich” takimi słowami:


„W związku z wizytą we Francji zapytywał Piłsudski czy nie wiem jaką jest tam po wojnie istotna siła masonerji, której wpływy w czasie wojny – jak słyszał – ukrócić miał znaczenie Clemenceau przez procesy Caillaux i Malvy’ego. O masonerii w ogóle rozmawiał ze mną Marszałek kilkakrotnie w latach 1920 i 1921, w szczególności zaś o wolnomularstwie polskiem, o którego wskrzeszeniu właśnie w tym okresie czasu dochodziły go informacje. Interesował się tem zagadnieniem bardzo żywo i z właściwą mu powagą. Orientował się w roli masonerji w państwach zachodnich i znał dość dobrze działalność wolnomularstwa polskiego w czasach przedpowstaniowych. Pragnął aby odrodzone w Polsce niepodległej, nawiązało nić tradycyj historycznych i aby zdołało wśród pokrewnych organizacyj na terenie światowym zdobyć szacunek i odegrać swoistą rolę. Piłsudski uważał, że sprawa wolnomularstwa u nas ma znaczenie poważne i tak jak w innych krajach o podobnej strukturze psychicznej i kulturalnej, znajduje głębsze podłoże dla swego istnienia. Sądził, że w życiu polskiem, niedostatecznie zorganizowanem i zdyscyplinowanem, może odegrać ono cementującą funkcję i przynieść państwu poważne korzyści.”

Piłsudski w Paryżu

Rada Ministrów 12 maja 1935r. ogłosiła żałobę narodową. Zmarł jeden z ojców odzyskania przez Polskę niepodległości. Nabożeństwa żałobne za spokój duszy marszałka Piłsudskiego miały być odprawione w świątyniach wszystkich wyznań. Jednak biskup łomżyński Stanisław Kostka Łukomski oraz wielu innych kapłanów nie wywiesiło flagi żałobnej. W Łomży i okolicznych miejscowościach nie biły kościelne dzwony. Dla wielu Polaków zmarł satrapa, który zdjął krzyż z korony Orła Polskiego i przyozdobił go symboliką masońską.

Na podstawie:

- „Zakon Synów Przymierza. Krakowska Loża ''Solidarność'' 1892-1938”, Anna Kargol.

- „Masoneria. Zaciskanie pętli”, Stanisław Krajski

- „Masoneria, Paweł VI i kult człowieka”, pod red. Michała Krajskiego

- „Historia Komunistycznej Partii Polski w świetle faktów i dokumentów”, J. A. Reguła

- „Oskarżamy masonerię w Polsce”, Dudziński, Budzyński

- „Wiadomości literackie”, Warszawa, niedziela 31 lipca 1938r.

- „Dzieje najnowsze”, rocznik XXVII (1995), Paweł Samuś

- „Masoni czyli wolnomularze”, nakład Karola Malika, Cieszyn 1879r.

- „Niedziela”, nr 10/2012, ks. Andrzej Zwoliński

- „Pro memoria. Zapiski z lat 1948-1949 i 1952-1953”, kard. Stefan Wyszyński

bottom of page