top of page

Choroba proletariacka

„Na 1100 dzieci Szkół Powszechnych w Łomży 1077 posiada zarodki różnych chorób, a tylko 23 jest zupełnie zdrowych. Z pośród tej olbrzymiej gromady biednej dziatwy jest 193 zarażonych gruźlicą, czyli że co piąte dziecko ma już zarazki strasznej choroby proletariackiej.

Wspólna praca

Wymowa tych liczb przejmuje dreszczem trwogi i przerażenia. Trudno wprost uwierzyć, że tak jest, ale musi się, bo liczby te podaje nie laik, a lekarz szkolny. Jest to straszne oskarżenie, rzucone w twarz rodzicom, nauczycielom, władzom szkolnym i miejskim, oraz – całemu społeczeństwu łomżyńskiemu.


Łomża słynie z tego, że ze wszystkich miast Województwa Białostockiego płaci najmniejsze podatki i najmniej wydaje na cele oświatowe. Nic więc dziwnego, że żadna Szkoła Powszechna nie ma własnego gmachu, a wszystkie mieszczą się w całkiem do tego nie nadających się budynkach wynajętych. O boiskach i placach do gier i zabaw nawet się nie mówi. Zastępują je „znakomicie” ulice i rynki targowe.


Narzeka się stale, że młodzież jest zła, nie szanuje starszych i dopuszcza się złośliwych wybryków. Śmiem zapytać czcigodnych ojców m. Łomży, za co ma ich czcić i miłować tych 1077 chorych dziatek? – Za nędzę, brud i głód, za wilgotne mieszkania, w których się zrodziły i w których trapią je choroby, za te ciasne i duszne sale szkolne, za zarazki gruźlicy, za zołzy, szkrofuły i t. p.? Za to, że jedynem miejscem ich rozrywek są – pełne ścieków i smrodu ulice miejskie?


Czy tak się winno dziać w mieście, którego większość mieszkańców wyznaje hasła „narodowe” i „chrześcijańskie?”


Jakich to obrońców Ojczyzny – w razie potrzeby – da w przyszłości Łomża? Sądzę, że D-wo 33 p.p. zainteresuje się tą statystyką i przypatrzy się jej z uwagą.


Nie lepiej dzieje się na wsi. Już przed kilku laty władze szkolne czyniły starania o lekarza dla szkół w powiecie, ale bezskutecznie, bo decydujące czynniki orzekły, że jest to sprawa zbyt „drobna” a wydatek znaczny. Byłoby rzeczą ciekawą dowiedzieć się, jak na zdrowie dziatwy wpływają te kurniki i chlewiki, co się szkołami powszechnymi zwą. Na wszystko znajdują się fundusze, tylko na budowę szkół dla ludu brak ich. Sejm uchwalił na ten cel minimalną sumę, a Ministerstwo O.P. i tej nie wyczerpało. Dlaczego? Nie wiem. Może kto z Szanownych Czytelników zechce tę zagadkę rozwiązać.”


Taki artykuł opublikowany został w piśmie „Wspólna praca” z marca 1925r. (Rok XVI, nr. 5). Łomżyńskie pismo lewicowe nie omieszkało dociąć klerowi i narodowcom, ale autor, który ukrył się pod pseudonimem „Ciekawy” zapomniał dodać, że ta „choroba proletarjacka” i bieda w społeczeństwie jest następstwem Wielkiej Wojny, podczas której Polska odzyskała niepodległość i wojny polsko – bolszewickiej. Trzeba zapytać, po której stronie stał wówczas „Ciekawy”? Czy aby nie po stronie rujnujących kraj bolszewików? Pismo, co prawda odcina się od bolszewików, ale…czy szczerze i definitywnie?


Oczywiście, podobnie jak teraz, ówczesna lewica uważała, że narodowi demokraci (endecy – ND) są zacofani w swoich założeniach i dążeniach. W numerze z 1921r. (nr 3) F. Szymański pisał:


„Z tą polityką musimy walczyć nie nożem, nie siekierą, nie widłami – ale przeciwstawieniem lepszej, zdrowszej i dogadzającej narodowi polityki. I tak długo będziemy to czynili, dopóki z waszych baszt i fortec obronnych nie pozostanie kamień na kamieniu. Jeszcze kamienie trzeba sproszkować, zsypać do urny i postawić w muzeum historycznym z takim napisem:


„Tu spoczywają prochy tych, co w ówczesnym stuleciu chcieli na zegarze dziejów cofnąć wskazówkę o kilka wieków wstecz”


Na tak oczyszczonym od przeżytków terenie, życie narodowe, jak malwa, bujnie wystrzeli, pąki kultury w kwiat rozwinie i owoc wyda.”


Tak, czy inaczej „Ciekawy” zwraca uwagę na problemy, z którymi musiało się mierzyć społeczeństwo w Łomży i innych częściach kraju. Dlatego myślę, że warto zapoznać się z tekstem, który przytoczyłem. Nadal są w społeczeństwie grupy, które dzielnie walczą z problemami, które same stwarzają.



bottom of page