top of page

Bitwa pod Waliłami

  • Zdjęcie autora: Wrona
    Wrona
  • 1 maj
  • 5 minut(y) czytania

 


    16 stycznia 1863 roku Komitet Centralny Narodowy wydał odezwę, która sprzeciwiała się poborowi do wojska i stawiała „kraj cały w stanie insurekcyi”.


    Pobór wojskowy – pisano w odezwie – odbył się częściowo w Warszawie. Nasz wróg, jak i morderca i nędzny zbrodniarz, napadał na ludzi śpiących i zabierał ojców licznych rodzin i młodszych synów zamiast starszych. Słowem, zabrał kogo znalazł, dla zastąpienia nieobecnych. Świat jeszcze nie widział podobnego systemu poboru.


    Bolesław Limanowski:


    Na drugi dzień, 17 stycznia, Padlewski pośpieszył objąć dowództwo nad zbiegami, którzy się ukryli w kampinoskich i błońskich lasach i miał z niemi pójść pod Modlin. Była nadzieja pochwycenia tej twierdzy; ale wyprowadzenie z niej szkoły junkrów i powiększenie załogi nowemi batalionami zniweczyły plan, osnuty przez konspiracyę wojskową. Padlewski, cofając się przed wysłanem z Warszawy wojskiem, przeprawił się przez Wisłę i udał się w lasy Nasielskie, gdzie także gromadzili się powstańcy. Od strony Pragi uciekano od poboru w lasy, ciągnące się wzdłuż drogi do Mińska. Wysłano w pogoń za konskryptami wojska z Warszawy i Płocka. Pułkownik Koźlaninow 21 stycznia wpadł na oddziały powstańcze w lesie Ciołkowskim (koło Płocka) i został pobity, przyczem sam zginął.


   Kilka dni po ogłoszeniu odezwy zawiązał się Tymczasowy Rząd Narodowy, na którego czele stanął Ludwik Mierosławski.


    Ponieważ kolejna branka do wojska zaplanowana była na 25. dzień stycznia, wybuch powstania zaplanowano na noc 22/23 stycznia. Do walki o wolność wezwano także ludność Litwy i Rusi, których godła znalazły się na herbie powstańczym.


    Zainteresowanie powstaniem styczniowym nie słabnie, ale nawet wzmaga się. Badań archeologicznych przeprowadzono stosunkowo niewiele, a wiele artefaktów ciągle niszczeje w ziemi. Podejmowane są próby zlokalizowania miejsc potyczek i obozowisk powstańczych. Czasami z powodzeniem. Bardzo istotnym zadaniem dla badaczy, ale i dla nas, jako Narodu jest odnalezienie miejsc pochówków poległych; godne ich upamiętnienie.


    Jednym z miejsc, które odnalezione zostało przez pasjonatów historii, jest położona w Puszczy Knyszyńskiej mogiła poległych w bitwie pod Waliłami. Innym stanowiskiem archeologicznym jest miejsce obozowiska powstańczego w pobliżu Sokołdy (w Budzisku). Poniżej fragment wspomnień Ignacego Aramowicza, nauczyciela z Białegostoku i uczestnika wydarzeń:


    Pierwszy czerwca a siedemnasty dzień pobytu naszego w Budzisku schodził, gdy powzięliśmy wiadomość, że moskale weszli do puszczy i wprost idą ku nam, a oprócz tego niezwykły ruch moskiewski wszczął się okół puszczy. Dwanaście rot piechoty, nie licząc konnicy miało nas objąć: zatem zakopawszy rzeczy przeciążające, wystąpiliśmy. Wypadało iść ostrożnie. Maszerowaliśmy pomiędzy Sokołdą i Dworzyskiem, a zbliżywszy się ku większej drodze, zatrzymaliśmy się dla zbadania stanu rzeczy i wypoczynku; lecz wnet rozległ się strzał od naszej widety gdzie stali Trusiewicz i Zaręba: strzelili do noich kozacy: ruszyliśmy zatem pod kątem do kierunku uprzedniego, opalonemi lasami, ku rzece Sokołdzie. Wieczorem na górze pod rzeką Sokołdą stanęły kompanje jedna za drugą; słońce świetnie zachodziło; cicho wysyłając na dolinę po kilku, czerpano wodę z rzeki i gaszono pragnienie zmęczonych żołnierzy, a gdy ściemniało napojono konie. Tymczasem wysłani do Budziska na zwiady wrócili dając znać, że zaledwieśmy odeszli przyszli moskale; nie znalazłszy nas samych, przetrzęśli miejsce obozu, a wykrywszy jamy nasze zabrali z nich rzeczy ukryte. O 11ej w nocy wyruszyliśmy ku Dworzyskom i dnia następnego stanęliśmy w ostępie o milę od wioski. Już gotowaliśmy jedzenie, gdy zagrała nieopodal trąbka moskiewska „dan signał dla grenadier!” wylano kotły, i w pochód pod Dworzyska. Tołkin szedł naprzód, Huwald za nim a kompanja Zawistowskiego w ariergardzie. (…)


    O 1ej w nocy stanęliśmy w ostępie o 10 wiorst od Piłatowszczyzny; wilgoć z ziemi dreszczem przejmowała: zaskrzyły się ognie; głód dokuczał: zjawiły się wydobyte z pobliskich wiosek chleb, wódka i mięso gotowane.


    Bolesław Limanowski:


    Naczelnikiem wojennym województwa grodzieńskiego został zamianowany Onufry Duchiński; ten zaś szefem sztabu głównego mianował inspektora szkoły leśniczej sokólskiej, Walerego Wróblewskiego. W drugiej połowie kwietnia Białostoczanie, Bielszcanie, trochę Sokolczan i Swisłoczan zgromadzili się w puszczy Białowieskiej. Broni było bardzo mało. Strzelby myśliwskie dawano umiejącym tylko strzelać, reszcie kosy; „lecz nie tylko strzelb myśliwskich, bo sztucerów nie było, ale nawet kos nie stało dla 48”. W nocy z 27 na 28 kwietnia sformowano oddziały, a 29 w ostępie Komotowszczyzna pod Waliłami nastąpiło pierwsze spotkanie z Rosyanami. Bój trwał godzinę. Powstańcy cofnęli się, przyczem zabrano im wozy z żywnością, odzieżą i pieniędzmi (1.800 rubli). Bitwa waliłska niekorzystnie wpłynęła na dalszy rozwój powstania. Niektórzy ochotnicy wrócili do domów, niektórzy błąkali się po lasach. Udało się jednak zgromadzić ze 200 powstańców, nadto przybyło nowych ze 170. Rozłozywszy się na wzgórzach Budziska, uczyli się oni musztry przez dni siedemnaście.


    Trochę więcej o bitwie pod Waliłami dowiadujemy się z relacji naocznego świadka, Ignacego Aramowicza, który jako narodowiec pospieszył do walki o niepodległość. Rosjanie uderzyli na lewe skrzydło powstańców, gdzie ulokowani byli strzelcy i w odwodzie kosynierzy. Ostrzał obrońców był na tyle skuteczny, że napastnicy wycofali się. Kolejne uderzenie skupione było na obu skrzydłach i tym razem powstańcy zostali zepchnięci z pola walki. Tak pisał o tym Aramowicz:


    O wschodzie słońca, a było 29 kwietnia, przebrnąwszy ruczaj zajęliśmy ostęp zwany Komotowszczyzna, rozłożono ognie. Nieprzyjaciel spodziewany był od strony, z której przyszliśmy, a więc przed frontem obozu mieliśmy ruczaj, a za nim wzgórza Pereciosu, z boków w tyle błotne łąki, po za któremi ciągnęły się inne ostępy; jeszcze z prawego nam boku od Królowogo-stojła, płynęła wśród błota rzeczka Słójka; najsuchsze pole było w tyle obozu i tam też wysłano pierwszą kompanję na musztrę. Wysuwającym się nieco od obozu w stronę ku Waliłom, dało się słyszeć bębnienie. Następnie konni nasi dali znać: że moskale idą i że już zwrócili z gościńca na naszą ścieżkę, a więc zawołano: „do broni!”. Po przed obóz wystawiono strzelców trzeciej kompanji i części pierwszej, pozostałych z pierwszej kompanji rozsypano na załamanem prawem skrzydle, a zaś strzelców drugiej kompanji na załamanem lewem; wozy ustawiono w środku, a kosynierowie ze wszystkich kompanji połączeni pod dowództwem Kobylińskiego, utworzyli rezerwę w tyle obozu. Było 3 kwadranse na czwartą z południa, moskale uderzyli na kąt załamania od lewego skrzydła, ogień naszych strzelców wnet zmusił ich do cofnięcia się, lecz z linji naszej i po obozie naszem rozległ się okrzyk „hurra!” i nastąpiła cisza, a po niej moskale jednoczasowie objęli front i oba skrzydła. I trwał z obu stron ogień bezustanny, potem posłyszeliśmy ich sygnał „usilitsia” i ogień z ich strony jeszcze się bardziej wzmocnił. Nasze prawe skrzydło gdy tam 4 ranili, zeszło; lewe zaś dłużej się trzymało, lecz musiało opuścić nareszcie plac boju, popadłszy w krzyżowe strzały. Wozy i znajdująca się na nich żywność i odzież, pieniądze drobnem srebrem do 1,800 rs. i pieczęć wojenna województwa, dostały się w ręce moskali. Między innymi zginęli nam: Puchalski i Radziwonowicz Jan; ranieni: M……, P……, Radziwonowicz Izydor i Kobyliński Adolf. Bój trwał godzinę, moskale pochwyciwszy wozy uchodzili wnet z lasu, ostrzeliwając po drodze sosny i wywroty.


    Powstańcy nie zapomnieli o swoich towarzyszach walki. Trzy tygodnie po bitwie na miejsce pobojowiska przybył Aramowicz. Stwierdził, że na mogile poległych, których pogrzebali okoliczni włościanie stał krzyż drewniany. Pochowano 32. poległych. Czuć było jeszcze swąd walki, a przy tym smród rozkładających się koni, które zabito podczas bitwy, albo dobito tuż po jej zakończeniu. Moskale pochowali swoich poległych „w zaroślach pod wzgórzem na stronie również lewej”.


    Powstanie zakończyło się klęską, ale walka o niepodległość trwała nadal. Kolejne pokolenia Polaków pracowały nad wyrąbaniem sobie drogi do wolności. Udało się to w roku 1918. Wówczas żyło jeszcze blisko 4 tysiące kombatantów powstania styczniowego. Uzyskali oni status Żołnierzy Wojska Polskiego i należało oddawać im honory wojskowe. 9 marca 1946 r. w Kosowie Lackim zmarł Feliks Bartczuk, ostatni weteran walk z Moskalami w latach 1863-64. Był także żołnierzem Armii Krajowej i honorowym oficerem 22. Pułku Piechoty w Siedlcach.




Źródła:

- „Marzenia. Pamiętnik o ruchu partyzanckim”, Ignacy Aramowicz

- „Historya powstania narodu polskiego 1863 i 1864”, Bolesław Limanowski

- „Generał Walery Wróblewski”, Wiesław Solecki

- Zdjęcia z rekonstrukcji za www.ciekawepodlasie.pl

Comments


Czytelnia
IMG_20180916_102220.jpg
Wybierz kluczowe słowo:

© 2015 by "This Just In". Proudly created with Wix.com

bottom of page